czwartek, 19 września 2019

Bajka o ciepłym i puchatym

Bajka o Ciepłym i Puchatym

Dawno, dawno temu było sobie pewne miasto, którego wszyscy mieszkańcy żyli ze sobą w pełnej zgodzie, byli zdrowi i szczęśliwi. Tkwił w tym pewien sekret. Otóż każdy z nowo narodzonych mieszkańców miasta dostawał woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im więcej rozdawało się go innym, tym więcej przybywało. Dlatego wszyscy swobodnie obdarowywali się nawzajem Ciepłym i Puchatym wiedząc, że nigdy go nie zabraknie. 
Matki dawały Ciepłe i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu. Mężowie i żony wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem. Nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu. Nawet groźny szef w pracy nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i radość mieszkały we wszystkich domach. Pewnego dnia do miasta sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedawania ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać. Poszła do pewnej młodej kobiety i w największej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio swoim Ciepłym i Puchatym, bo w końcu jego zapas się wyczerpie, i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich. Kobieta schowała swój woreczek głęboko na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Ciepłe i Puchate, gdzie tylko kto mógł. Wkrótce w miasteczku zaczęły się szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło umierać. Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej.
Zaczęła więc sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież był to – wprawdzie nie najlepszy – ale zawsze jakiś towar. Ludzie już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść.
I byłoby tak może do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta nie znająca argumentów czarownicy. Zgodnie ze swoimi potrzebami zaczęła całymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów.
Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli brać – bali się, że będą musieli oddawać. Ale kto by tam upilnował dzieci! Brały, cieszyły się, powyciągały z różnych schowków swoje zapomniane woreczki i znów jak dawniej zaczęły rozdawać. Jeszcze nie wiadomo, jak skończy się ta bajka. Co będzie dalej – zależy od Ciebie… 

Piosenka - złość - Fenek




Kiedy czuję złość - co mogę zrobić - tablica propozycji


Kwiat emocji


Jesienne emocje - Grzybki



Strach

Jak pewna Ania mała ze strachem rozmawiała :-)
Dzisiaj opowiem Wam jak Ania rozmawiała ze strachem.
A było to tak:
Wszystkie dzieci z klasy jeździły na basen. Któregoś dnia pan prowadzący zajęcia powiedział:
- Kto chce, może zjechać z dużej zjeżdżalni.
Jak się pewnie domyślacie, niektóre dzieci bardzo się z tego ucieszyły, ale były też i takie, które wolały zostać na dole, bo zjeżdżalnia była naprawdę duża - wyglądała jak zakręcona rura, a dwa zakręty znajdowały się na zewnątrz budynku.
Ania stanęła razem z dziećmi, które chciały zjechać ze zjeżdżalni. Nagle poczuła dziwny ścisk w żołądku. Skupiła się na nim i usłyszała cieniutki głosik:
- Czy jesteś pewna, że chcesz zjechać z tej wielkiej i niebezpiecznej zjeżdżalni?! Bo ja się jej boję i nie chcę tam iść! Przecież wiesz, że dla mnie ważne jest bezpieczeństwo!
To był Supełek - strach.
Ania wielokrotnie z nim rozmawiała, więc wiedziała, że najgorsza rzecz, jaką mogłaby powiedzieć w tej sytuacji, to:
- Spokojnie, nie bój się...
Przekonała się, że kiedy właśnie w ten sposób mówi do Supełka, on zamiast bać się mniej, zaczyna bać się więcej, i co gorsza - przestaje słuchać tego, co Ania ma do powiedzenia. Mama Ani powiedziała jej kiedyś, że to mózg robi takie psikusy - powiedzcie komuś, żeby nie myślał o lodach waniliowych, a on właśnie o tym pomyśli....
W przypadku Supełka było jeszcze tak, że lubił wyobrażać sobie historie, które w rzeczywistości się nie wydarzały. Na przykład dzień sportu w szkole - Ania pamiętała, jak Supełek bał się, że będą musieli biegać, a on bardzo tego nie lubił. No i tak się okropnie bał i denerwował, że aż Ania się z tego wszystkiego rozpłakała. Potem się okazało, że biegały tylko te dzieci, które chciały, a Ania skakała w dal i bardzo jej się to podobało. Tak więc wyobrażenia Supełka się nie spełniły i cały płacz okazał się niepotrzebny.
Mama Ani powiedziała jej wtedy, że strach jest w gruncie rzeczy naszym przyjacielem, ponieważ informuje o tym, że być może zbliża się jakieś niebezpieczeństwo. I jeżeli Supełek przyjdzie do Ani znowu z jakąś sprawą, to najpierw trzeba sprawdzić, czy rzeczywiście jest się czego bać.
Dlatego dziewczynka cicho go zapytała:
- Czego właściwie się boisz, kochany Supełku?
- No jak to czego?! Nie widzisz, jakie te schody wysokie? Pomyśl sobie tylko - możesz się poślizgnąć i spaść, albo może Ci się zakręcić w głowie, albo może zrobi Ci się niedobrze i zwymiotujesz. A jeśli nawet nic Ci się po drodze nie stanie, to czy wyobrażasz sobie, jakie to jest straszne, kiedy się siada tam na górze i potem jedziesz w tej strasznej rurze... I... i....i wcale nie widzisz gdzie jedziesz, a jak po drodze będzie dziura?! Albo jak się o coś zahaczysz?! A przecież szybko będziesz
- Pozekaj chwileczkę, Supełku. Powiedz mi, czy to wszystko o czym powiedziałeś dzieje się naprawdę, czy to Twoja wyobraźnia?
Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu Supełek odpowiedział, ociągając się trochę:
- No jak się nad tym trochę zastanowię, to muszę przyznać, że to moja wyobraźnia....
- Tak właśnie myślałam. A czy zauważyłeś, jak reagują dzieci, które zjechały z tej zjeżdżalni?
- Hmmm.. O ile dobrze widzę, to wpadają do wody z krzykiem. Może coś im się stało po drodze?! Mówiłem, że to niebezpieczne!... Nie idźmy tam!
- Chwileczkę, Supełku. Mówisz, że dzieci krzyczą. Ale czy one wyglądają jakby cierpiały? Przyjrzyj się dokładnie...
- Hmmm.. No dobrze, widzę, że się śmieją - niechętnie przyznał Supełek - ale... ale może są w szoku!
- Tak uważasz? Przyjrzyj się jeszcze raz - czy to szok, czy raczej radość?
- Hmmm... Może masz rację, może to nie szok...
- To może umówmy się tak, że ja teraz dwa razy głęboko odetchnę, wejdziemy razem na górę i zjedziemy z tej zjeżdżalni. I dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, jakie to zjeżdżanie jest. Wesołe czy straszne, przyjemne czy nieprzyjemne - dobrze?
- Niech będzie.... - zgodził się niechętnie Supełek, chociaż tak naprawdę w głębi duszy marzył o tym, żeby zostać dokładnie w tym miejscu, w którym Ania stała. Tu przynajmniej było bezpiecznie...
Tymczasem Ania usiadła na górze zjeżdżalni, odepchnęła się rękami i zjechała, pokonując po drodze kilka zakrętów. Wpadła z pluskiem do wody i dopiero wychodząc z basenu przypomniała sobie o Supełku... Czy on tam jeszcze jest? Zamiast ścisku w żołądku Ania czuła teraz przyjemne łaskotanie. To była Rolka - radość. Podskakiwała wesoło, śmiała się i klaskając w dłonie pokrzykiwała:
- Świętujemy!

https://rodzicesawazni.blogspot.com/2017/04/jak-pewna-ania-maa-ze-strachem-rozmawiaa.html



Jak pewna Ania emocjami się opiekowała - opowiadanie

Jak pewna Ania mała emocjami się opiekowała :-)
Dzisiaj opowiem Wam o pewnej dziewczynce.
Powiedzmy, że ma na imię Ania. Niedawno skończyła 8 lat. Chodzi do szkoły i bardzo lubi swoje koleżanki. Czasami zdarzają się między nimi małe nieporozumienia, ale sami wiecie jak to jest – ktoś coś źle zrozumie i sprzeczka gotowa. Albo ktoś czegoś bardzo chce, ale tego nie dostaje i robi się zły..
Ania ma też koleżankę, która mieszka blisko niej. Dziewczynki spotykają się w weekendy, ale kiedy przychodzi pora rozstania, Ania czasami się denerwuje, bo zdarza się, że ta pora wypada akurat w samym środku zabawy. Pewnego razu właśnie tak się stało i Ania się zdenerwowała. Poszła do swojego pokoju i nie chciała z nikim rozmawiać.
Zauważyła to Mama (mamy zauważają takie rzeczy, nawet kiedy są bardzo zajęte ;-)).
Weszła do pokoju Ani i powiedziała:
- Coś mi się wydaje, że jesteś zdenerowana. Mam rację?
- Mhm – powiedziała Ania, nie patrząc na Mamę
Mama popatrzyła jak Ania chowa zabawki i zgarnia klocki do pudełka..
- Czy chciałabyś, żebym podzieliła się z Tobą moim sposobem na zdenerwowanie?
- Mhm - powiedziała Ania, spoglądając tym razem na Mamę przez chwilę.
Mama zaczęła mówić:
- Wiesz…. Ja nauczyłam się rozumieć złość.. Ona przychodzi na przykład wtedy, kiedy bardzo czegoś chcesz, ale tego nie dostajesz… Mam wrażenie, że teraz jest właśnie taka sytuacja..
Cisza.
- Jeśli chcesz, opowiem Ci trochę o emocjach. Usiądziemy sobie na Twoim łóżku i porozmawiamy, dobrze?
Ania bez słowa usiadła na łóżku i przytuliła się do Mamy.
Mama zastanowiła się chwilę nad czymś i zaczęła opowiadać:
- Wyobraź sobie, że emocje to takie małe dzieci, które mieszkają w Tobie i czasami przychodzą, żeby Cię o czymś poinformować. Na pewno o nich słyszałaś – jest złość, smutek, radość, strach….
Weźmy na przykład taką złość. Wyobraź sobie, że to taka malutka dziewczynka, która przybiega i krzyczy: nie chcę tego! Albo: kategorycznie się na to nie zgadzam! I płacze przy tym, a może tupie nogami…
A na przykład taki smutek chodzi ciągle zasmarkany i ma łezki w oczach… Albo strach…. Ciekawa jestem jak on wygląda. Jak myślisz?
Cisza, cisza.. aż wreszcie:
- Mamusiu… a gdzie właściwie mieszkają te emocje?
- Hmmm..  Zastanówmy się… Może jest jakieś miejsce w Twoim ciele, w którym je odczuwasz? – zapytała Mama
- Myślę, że one mieszkają w brzuchu. To są naprawdę malutkie dzieci, mają swoje pokoiki i małe łóżeczka i ja będę się nimi opiekować.
- To świetnie, w takim razie opowiedz mi o nich. Jak wyglądają, a może mają swoje imiona?
- Tak – ożywiła się Ania – złość to dziewczynka i ma na imię Zizi. Strach to chłopiec i ma na imię Supełek. Radość niech będzie Rolką, a smutek to Łezka.
- Bardzo mi się podobają te imiona – powiedziała Mama - A co robią teraz te maluszki?
Ania chwilę się zastanowiła…
- Wiesz mamusiu, one chyba poszły spać.. Chociaż nie, smutek jeszcze nie śpi..
- Tak? A czemu on nie śpi? Zapytaj go, czego potrzebuje
- On się martwi, bo mam jutro przeczytać książkę do szkoły, a poza tym mam jeszcze napisać pół strony pracy domowej, a Ciebie nie będzie przez cały dzień i ja będę tęskniła…
- I smutek myśli, że tego wszystkiego jest tak dużo, że trudno będzie sobie z tym poradzić? - upewniła się mama – sprawdźmy w takim razie czy tak jest naprawdę. Ile stron zostało do przeczytania?
- Czterdzieści..
- I jak myślisz, jesteś w stanie przeczytać to jutro? Tak, żebyśmy wieczorem miały czas na zabawę?
- Tak, myślę, że dam radę – uśmiechnęła się Ania
– I wiesz co, mamusiu? – dodała po chwili - Smutek chyba poszedł spać…
- W takim razie Ty też idź już spać – odpowiedziała Mama – Dobranoc…
Rano Ania obudziła się wcześnie. Czytała książkę, kiedy Mama weszła do jej pokoju.
- O, widzę, że już się obudziłaś. A czy Twoje maluszki też już wstały? – zapytała Mama
- Myślę, że jeszcze śpią. Chociaż nie - Ania wsłuchała się w siebie - Radość już się obudziła
- W takim razie cieszę się, że to akurat ona obudziła się jako pierwsza – powiedziała Mama i przytuliła Anię :-)
https://rodzicesawazni.blogspot.com/2017/03/jak-pewna-ania-maa-uczuciami-sie.html?m=1&fbclid=IwAR2mPXYcbQlUSq3CLHQlXhAcxpWLee6EQ7-BLOZhSxKH_CGBCdH5n7_qZKc


zdj. z net - "W głowie się nie mieści"


piątek, 6 września 2019

Święto drzewa

Serdecznie zapraszamy do kolejnego słuchowiska wierszy 
Tym razem jest to " Dzień Drzewa" A. Chudzik



oraz Nasze prawa R. Sobik