Dzisiaj
opowiem Wam jak Ania rozmawiała ze strachem.
A było to tak:
Wszystkie dzieci z klasy jeździły na basen. Któregoś dnia pan prowadzący zajęcia powiedział:
- Kto chce, może zjechać z dużej zjeżdżalni.
Jak się pewnie domyślacie, niektóre dzieci bardzo się z tego ucieszyły, ale były też i takie, które wolały zostać na dole, bo zjeżdżalnia była naprawdę duża - wyglądała jak zakręcona rura, a dwa zakręty znajdowały się na zewnątrz budynku.
Ania stanęła razem z dziećmi, które chciały zjechać ze zjeżdżalni. Nagle poczuła dziwny ścisk w żołądku. Skupiła się na nim i usłyszała cieniutki głosik:
- Czy jesteś pewna, że chcesz zjechać z tej wielkiej i niebezpiecznej zjeżdżalni?! Bo ja się jej boję i nie chcę tam iść! Przecież wiesz, że dla mnie ważne jest bezpieczeństwo!
To był Supełek - strach.
Ania wielokrotnie z nim rozmawiała, więc wiedziała, że najgorsza rzecz, jaką mogłaby powiedzieć w tej sytuacji, to:
- Spokojnie, nie bój się...
Przekonała się, że kiedy właśnie w ten sposób mówi do Supełka, on zamiast bać się mniej, zaczyna bać się więcej, i co gorsza - przestaje słuchać tego, co Ania ma do powiedzenia. Mama Ani powiedziała jej kiedyś, że to mózg robi takie psikusy - powiedzcie komuś, żeby nie myślał o lodach waniliowych, a on właśnie o tym pomyśli....
W przypadku Supełka było jeszcze tak, że lubił wyobrażać sobie historie, które w rzeczywistości się nie wydarzały. Na przykład dzień sportu w szkole - Ania pamiętała, jak Supełek bał się, że będą musieli biegać, a on bardzo tego nie lubił. No i tak się okropnie bał i denerwował, że aż Ania się z tego wszystkiego rozpłakała. Potem się okazało, że biegały tylko te dzieci, które chciały, a Ania skakała w dal i bardzo jej się to podobało. Tak więc wyobrażenia Supełka się nie spełniły i cały płacz okazał się niepotrzebny.
Mama Ani powiedziała jej wtedy, że strach jest w gruncie rzeczy naszym przyjacielem, ponieważ informuje o tym, że być może zbliża się jakieś niebezpieczeństwo. I jeżeli Supełek przyjdzie do Ani znowu z jakąś sprawą, to najpierw trzeba sprawdzić, czy rzeczywiście jest się czego bać.
Dlatego dziewczynka cicho go zapytała:
- Czego właściwie się boisz, kochany Supełku?
- No jak to czego?! Nie widzisz, jakie te schody wysokie? Pomyśl sobie tylko - możesz się poślizgnąć i spaść, albo może Ci się zakręcić w głowie, albo może zrobi Ci się niedobrze i zwymiotujesz. A jeśli nawet nic Ci się po drodze nie stanie, to czy wyobrażasz sobie, jakie to jest straszne, kiedy się siada tam na górze i potem jedziesz w tej strasznej rurze... I... i....i wcale nie widzisz gdzie jedziesz, a jak po drodze będzie dziura?! Albo jak się o coś zahaczysz?! A przecież szybko będziesz
- Pozekaj chwileczkę, Supełku. Powiedz mi, czy to wszystko o czym powiedziałeś dzieje się naprawdę, czy to Twoja wyobraźnia?
Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu Supełek odpowiedział, ociągając się trochę:
- No jak się nad tym trochę zastanowię, to muszę przyznać, że to moja wyobraźnia....
- Tak właśnie myślałam. A czy zauważyłeś, jak reagują dzieci, które zjechały z tej zjeżdżalni?
- Hmmm.. O ile dobrze widzę, to wpadają do wody z krzykiem. Może coś im się stało po drodze?! Mówiłem, że to niebezpieczne!... Nie idźmy tam!
- Chwileczkę, Supełku. Mówisz, że dzieci krzyczą. Ale czy one wyglądają jakby cierpiały? Przyjrzyj się dokładnie...
- Hmmm.. No dobrze, widzę, że się śmieją - niechętnie przyznał Supełek - ale... ale może są w szoku!
- Tak uważasz? Przyjrzyj się jeszcze raz - czy to szok, czy raczej radość?
- Hmmm... Może masz rację, może to nie szok...
- To może umówmy się tak, że ja teraz dwa razy głęboko odetchnę, wejdziemy razem na górę i zjedziemy z tej zjeżdżalni. I dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, jakie to zjeżdżanie jest. Wesołe czy straszne, przyjemne czy nieprzyjemne - dobrze?
- Niech będzie.... - zgodził się niechętnie Supełek, chociaż tak naprawdę w głębi duszy marzył o tym, żeby zostać dokładnie w tym miejscu, w którym Ania stała. Tu przynajmniej było bezpiecznie...
Tymczasem Ania usiadła na górze zjeżdżalni, odepchnęła się rękami i zjechała, pokonując po drodze kilka zakrętów. Wpadła z pluskiem do wody i dopiero wychodząc z basenu przypomniała sobie o Supełku... Czy on tam jeszcze jest? Zamiast ścisku w żołądku Ania czuła teraz przyjemne łaskotanie. To była Rolka - radość. Podskakiwała wesoło, śmiała się i klaskając w dłonie pokrzykiwała:
- Świętujemy!
A było to tak:
Wszystkie dzieci z klasy jeździły na basen. Któregoś dnia pan prowadzący zajęcia powiedział:
- Kto chce, może zjechać z dużej zjeżdżalni.
Jak się pewnie domyślacie, niektóre dzieci bardzo się z tego ucieszyły, ale były też i takie, które wolały zostać na dole, bo zjeżdżalnia była naprawdę duża - wyglądała jak zakręcona rura, a dwa zakręty znajdowały się na zewnątrz budynku.
Ania stanęła razem z dziećmi, które chciały zjechać ze zjeżdżalni. Nagle poczuła dziwny ścisk w żołądku. Skupiła się na nim i usłyszała cieniutki głosik:
- Czy jesteś pewna, że chcesz zjechać z tej wielkiej i niebezpiecznej zjeżdżalni?! Bo ja się jej boję i nie chcę tam iść! Przecież wiesz, że dla mnie ważne jest bezpieczeństwo!
To był Supełek - strach.
Ania wielokrotnie z nim rozmawiała, więc wiedziała, że najgorsza rzecz, jaką mogłaby powiedzieć w tej sytuacji, to:
- Spokojnie, nie bój się...
Przekonała się, że kiedy właśnie w ten sposób mówi do Supełka, on zamiast bać się mniej, zaczyna bać się więcej, i co gorsza - przestaje słuchać tego, co Ania ma do powiedzenia. Mama Ani powiedziała jej kiedyś, że to mózg robi takie psikusy - powiedzcie komuś, żeby nie myślał o lodach waniliowych, a on właśnie o tym pomyśli....
W przypadku Supełka było jeszcze tak, że lubił wyobrażać sobie historie, które w rzeczywistości się nie wydarzały. Na przykład dzień sportu w szkole - Ania pamiętała, jak Supełek bał się, że będą musieli biegać, a on bardzo tego nie lubił. No i tak się okropnie bał i denerwował, że aż Ania się z tego wszystkiego rozpłakała. Potem się okazało, że biegały tylko te dzieci, które chciały, a Ania skakała w dal i bardzo jej się to podobało. Tak więc wyobrażenia Supełka się nie spełniły i cały płacz okazał się niepotrzebny.
Mama Ani powiedziała jej wtedy, że strach jest w gruncie rzeczy naszym przyjacielem, ponieważ informuje o tym, że być może zbliża się jakieś niebezpieczeństwo. I jeżeli Supełek przyjdzie do Ani znowu z jakąś sprawą, to najpierw trzeba sprawdzić, czy rzeczywiście jest się czego bać.
Dlatego dziewczynka cicho go zapytała:
- Czego właściwie się boisz, kochany Supełku?
- No jak to czego?! Nie widzisz, jakie te schody wysokie? Pomyśl sobie tylko - możesz się poślizgnąć i spaść, albo może Ci się zakręcić w głowie, albo może zrobi Ci się niedobrze i zwymiotujesz. A jeśli nawet nic Ci się po drodze nie stanie, to czy wyobrażasz sobie, jakie to jest straszne, kiedy się siada tam na górze i potem jedziesz w tej strasznej rurze... I... i....i wcale nie widzisz gdzie jedziesz, a jak po drodze będzie dziura?! Albo jak się o coś zahaczysz?! A przecież szybko będziesz
- Pozekaj chwileczkę, Supełku. Powiedz mi, czy to wszystko o czym powiedziałeś dzieje się naprawdę, czy to Twoja wyobraźnia?
Przez chwilę panowała cisza, aż w końcu Supełek odpowiedział, ociągając się trochę:
- No jak się nad tym trochę zastanowię, to muszę przyznać, że to moja wyobraźnia....
- Tak właśnie myślałam. A czy zauważyłeś, jak reagują dzieci, które zjechały z tej zjeżdżalni?
- Hmmm.. O ile dobrze widzę, to wpadają do wody z krzykiem. Może coś im się stało po drodze?! Mówiłem, że to niebezpieczne!... Nie idźmy tam!
- Chwileczkę, Supełku. Mówisz, że dzieci krzyczą. Ale czy one wyglądają jakby cierpiały? Przyjrzyj się dokładnie...
- Hmmm.. No dobrze, widzę, że się śmieją - niechętnie przyznał Supełek - ale... ale może są w szoku!
- Tak uważasz? Przyjrzyj się jeszcze raz - czy to szok, czy raczej radość?
- Hmmm... Może masz rację, może to nie szok...
- To może umówmy się tak, że ja teraz dwa razy głęboko odetchnę, wejdziemy razem na górę i zjedziemy z tej zjeżdżalni. I dopiero wtedy będziemy mogli powiedzieć, jakie to zjeżdżanie jest. Wesołe czy straszne, przyjemne czy nieprzyjemne - dobrze?
- Niech będzie.... - zgodził się niechętnie Supełek, chociaż tak naprawdę w głębi duszy marzył o tym, żeby zostać dokładnie w tym miejscu, w którym Ania stała. Tu przynajmniej było bezpiecznie...
Tymczasem Ania usiadła na górze zjeżdżalni, odepchnęła się rękami i zjechała, pokonując po drodze kilka zakrętów. Wpadła z pluskiem do wody i dopiero wychodząc z basenu przypomniała sobie o Supełku... Czy on tam jeszcze jest? Zamiast ścisku w żołądku Ania czuła teraz przyjemne łaskotanie. To była Rolka - radość. Podskakiwała wesoło, śmiała się i klaskając w dłonie pokrzykiwała:
- Świętujemy!
https://rodzicesawazni.blogspot.com/2017/04/jak-pewna-ania-maa-ze-strachem-rozmawiaa.html
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz